Wracam więc zającami.
Maszyna do szycia mnie nie lubi i do tej pory ja jej też nie lubiłam, Postanowiłam coś z tym zrobić i poszłam na kurs szycia zająca. Toż nie święci garnki lepią. I tak niemożliwe stało się faktem.
Kurs skutkował tym szaro-różowym, który wygląda jakby zaglądał gdzieś, z bardzo prozaicznego powodu- ma dłuższą jedną nogę :)
Patrzyłam sobie na tego ciekawskiego, o nieustalonej płci i uwierzyć nie mogłam, że ja uszyłam sama TAKIEGO! Postanowiłam zobaczyć czy to było chwilowe, czy taką umiejętność pozyskałam i uszyłam dwa następne.
Tego kolorowego zabrała moja Studentka-Córka, robiąc mi tym dziką przyjemność.
Ten z szarego lnu zawędrował do mnie do pracy i stał się Dżordżem.
Pracuję nad nową relacją maszyna i ja. Coś drgnęło na tej niwie.
Nie wiem czy wracam na krótko, czy na dłużej, czy będę miała o czym pisać, czy ktoś będzie jeszcze zaglądał do mnie, ale powroty do blogosfery są fajne 😄
Piękne zające. A ten pierwszy jest rozkoszny :))
OdpowiedzUsuńOstatnio właśnie myślałam nad kursem szycia, bo co siądę do maszyny, to wydaje mi się, że ona w ogóle nie chce ze mną współpracować ;)
Pozdrawiam :))
Jak miło, że wróciłaś:))) I to z przytupem! Jesteś niczym wytrawny harcerz zdobywający kolejne umiejętności:))) Bardzo mi się Twoje zające podobają. Ten ciekawski, zaglądający zza winkla też;)))
OdpowiedzUsuńUściski:)
Śliczne zajączki. Powiadasz kurs szycia zająca? A gdzie się takie kursy odbywają? Ja to bym może w ogóle powinna pójść na kurs obsługi maszyny ;)
OdpowiedzUsuńTaki kurs odbywał się w Kazimierskim Domu Kultury, poprzedzony był nauką obsługi maszyny.
UsuńNawet nie wiesz, jak ja się cieszę, że znów tu jesteś. Chociaż na chwilkę. Trzymam kciuki zaciśnięte.
OdpowiedzUsuńZ zające są obłędne. Maszyna cię kocha- uwierz w to! tylko czasem szepnij jej miłe słowo i pogłaszcz hihi
PS. A u mnie też zające,
Elu nie słyszała ode mnie nic dobrego, a to co usłyszała!!!!!! oj brzydkie było. Spróbuję bardziej czule :)
UsuńJakie urocze zające, no po prostu świetne są :) Taki kurs był chyba strzałem w dziesiątkę, teraz już powinno pójść "z górki" :)
OdpowiedzUsuńFajne te zające:)
OdpowiedzUsuńFajnie, ze znowu jestes. Zajace bardzo udane. JA tez nie bardzo lubie sie z maszyna do szycia. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWspaniałe zające. Twoje relacje z maszyną do szycia na pewno poprawią się w sposób zdecydowany i pozytywny :)
OdpowiedzUsuńFajnie tak mierzyć się z nową techniką, tym bardziej jak efekty takie ładne :) Ja wciąż na później odkładam odkrywanie zawiłości drutowych, wciąż na później :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyszły te zajączki. Szyj dalej bo znajdą na pewno chętnych do przytulania :-). Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńŚliczne są. Żałuję, że szyć nie umiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapewniam Cię że tak samo myślałam, że nie umiem szyć :) Spróbuj a przekonasz się że umiesz.
UsuńAnetko,cudowne zające😁 cieszę się, że dołączyłaś do miłośniczek szycia😁,tylko uważaj bo szycie wciąga bez reszty😁 jesteś super 👍 pozdrawiam 😘
OdpowiedzUsuńPiękne zające! Przyjaźń z maszyną wymaga cierpliwości i systematyczności. Po pewnym czasie są już wspaniałe efekty, nie zrażaj się więc. Trzymam kciuki:))
OdpowiedzUsuńNo, Kochana! Co za powrót :-) Przepiękne zające! Powiem Ci, że ten ciekawski (nieważne z jakiego powodu anatomicznego) ma w sobie COŚ.
OdpowiedzUsuń