W Kazimierskim Ośrodku Kultury Promocji i Turystyki (KOKPIT) uczę się nowych rzeczy. Uwielbiam te zajęcia, resetuję się, wypoczywam na nich i uczę się (mam chyba jakiś syndrom "nieuczącego się za młodu" tzn. chcę się cały czas czegoś nowego uczyć)
Folioryt, nie do końca jest a właściwie jest fliorytem właśnie. Zdradzę tu tę technikę i mam nadzieję, że Magda nie będzie mi mała za złe :)
No więc na antyramę przykleiłam szlagmetal w płatkach, tutaj złoto, przekopiowałam sobie wybrany wzór i wydrapałam skalpelem. Potem to już kwestia dobrania koloru tła pod spód i jest
Mój folioryt zawisł w przedpokoju
Małe wyjaśnienie - po prawej stronie to futryna z zapisami wieku i wzrostu dziecięcia mego (obecnie metr osiemdziesiąt)
Technika bardzo przyjemna, można drapać bardzo skomplikowane wzorki :)
A teraz zapowiedź już wielkanocnych poczynań. Moja kuchnia cała w pyle i smrodzie chloru. Zobaczyłam już na blogach pisanki i wzięłam się też, wiercę, chloruję, jeszcze nie maluję ale zbieram się :)
Dziurki wycięte
Nieźle sobie poczynasz i pięknie to wygląda !
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o takim syndromie, a uczyłam się bardzo dobrze :)
Czym się wycina takie dziury w jajach, da się bez specjalnego urządzenia ?
Pozdrawiam :)
Bożenko właśnie dlatego że uczyłaś się za młodu, ja nie i chyba muszę nadrobić. Dziury wiercę miniszlifierką, czasem są promocje i można za dobrą cenę kupić sprzęt :)
UsuńDziałasz, działasz.... Fajnie wyszedł folioryt. Czym przyklejałaś szlagmetal do szkła?
OdpowiedzUsuńMixtionem 15-to minutowym, tym co do ikon :)
UsuńNo nie, znowu coś nowego? kiedy ja się zdążę tego od Ciebie nauczyć? ;) ale folioryt cudny, ach! sówka mi się szalenie podoba :D
OdpowiedzUsuńprzepiękny ten folioryt!!! noi czekąc jak po ozdabiasz jajeczka :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny ten folioryt. Podoba mi się efekt.
OdpowiedzUsuńTrochę zazdroszczę Ci możliwości poznawania nowych technik. Na wiercenie jajeczek tez mam ochotę i ciągle to odwlekam. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńGenialnie wygląda na ścianie. Komponuję się świetnie.
OdpowiedzUsuńJajka godne pozazdroszczenia. Pewna ręka potrzebna, ja bym tak nie potrafiła.
...kręci mnie ta mniszlifierka....
OdpowiedzUsuńObrazek z sówką śliczny. Ciekawa jestem końcowego efektu jajeczek.
OdpowiedzUsuńI znowu nowa technika- bardzo ciekawa, a jak jeszcze nauczenie się czegoś nowego w doborowym towarzystwie, to tym bardziej cieszy :)))
OdpowiedzUsuńWitam, nie mogę znaleźć Twojego maila a los połączył nas w wymiance turkusowej. Napisz do mnie w sprawie adresu
OdpowiedzUsuńanko581@o2.pl
Świetne rzeczy tworzysz, pozdrawiam.
Zazdroszczę takich zajęć. To miejsce pełne inspiracji :) A te jajka są super ciekawam końca :)
OdpowiedzUsuńWitaj! Dziękuję za odwiedziny i życzę szczęścia w losowaniu!
OdpowiedzUsuńJaja fajne,czekam jakie kolorki wybierzesz:)
Serdeczności!
Pierwszy raz słyszę o takiej technice. To normalnie kosmos :) Jesteś niesamowita :)
OdpowiedzUsuńulala ale u ciebie jak w fanryce, aż milo popatrzeć, ile inspiracji
OdpowiedzUsuńCiekawa ta technika foliorytu. Pięknie to wygląda. Ja jajców chyba nie będę robić :) Jedynie potem takie tam na stół.
OdpowiedzUsuńNidgy o tym nie słyszałam...ale wydmuszki cudne!!!
OdpowiedzUsuńale pieknie!
OdpowiedzUsuńIleż tych nieodkrytych technik jeszcze,dzięki Tobie mogę podejrzeć:)jajka wow:)
OdpowiedzUsuńKobieto, ale Ty jesteś niesamowita!!!! Folioryt jest przepiękny! Sówka wyszła śliczna. A pisanki jeszcze przed pomalowaniem prezentuję się niezwykle efektownie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńnigdy nie słyszałam o foliorycie, ale piękne dzieło, nie powiem ;)
OdpowiedzUsuńo boże jakie cuda:-) A ja nawet nie wiem o czym ty tu piszesz :-) Chyba muszę się wrócić do szkoły i nadrobić zaległości bo nie wiem co to takiego ten folioryt czy szlagmetal :-)
OdpowiedzUsuń