Pierwszy raz biorę udział w wyzwaniu Kreatywnego Kufra. Przecież chodzi o to, żeby się dobrze bawić, a w wyzwaniach zabawa jest przednia!
Kolczyki frywolitki, niestety na zdjęciu nie widać, aż tak dobrze soczystości barw :(
http://kreatywnykufer.blogspot.com/2012/05/wyzwanie-kontraston-niebieski.html
niedziela, 27 maja 2012
sobota, 26 maja 2012
Czym ja się zajmowałam
Moje chęci na wykonanie decoupagu, spełzły na niczym. A oto czym się ostatnio zajmowałam. W poście z 13 maja widać początek, a potem to już chlorowanie, malowanie, reliefowanie i pakowanie w pudełka. Wcześniej składanie pudełek - to dopiero wyzwanie!
Efekt oceńcie sami :) Wiem, że to nie czas, ale jak rozłożę sobie pracę na cały rok, to i przyjemność większa.
Efekt oceńcie sami :) Wiem, że to nie czas, ale jak rozłożę sobie pracę na cały rok, to i przyjemność większa.
niedziela, 20 maja 2012
Spotkanie grupy puławskiej :)
My też się spotkałyśmy. Na warsztatach, na terapii zajęciowej, na plotkach. Dla każdej z nas to inna forma odpoczynku, ale i działanie wielokierunkowe (ha, ha, ha). W naszych spotkaniach nie ma tematu przewodniego - decoupage, biżuteria, sznury tureckie, wyposażenie domu, lub po prostu zwykły support.
To my przy pracy :)
Jak widać jadła i napitku nie brak. Strudzone twórczością posilamy się i wracamy do działania.
I po kilku godzinach prezentujemy nasze dzieła.
To my przy pracy :)
Jak widać jadła i napitku nie brak. Strudzone twórczością posilamy się i wracamy do działania.
I po kilku godzinach prezentujemy nasze dzieła.
I mamy naładowane akumulatory do następnego spotkania :)
niedziela, 13 maja 2012
Miał być decoupage...
No i miał być, i zobaczcie co z tego wyszło...
Dotarły do mnie wydmuszki gęsie i nie byłam pewna, czy potrafię jeszcze "dziurkować". I zamiast naklejać i lakierować TADAM! Będą w maju jaja, z haftem richelieu. Teraz w ace, farba perłowa i relief biały.
Popełniłam też brąz matowy i złoto (już błyszczące :))
Turkus matowy i błyszczący błękit.
I takie to moje sobotnio - niedzielne decoupag'owanie.
Ale może teraz siądę i może się uda...
Dotarły do mnie wydmuszki gęsie i nie byłam pewna, czy potrafię jeszcze "dziurkować". I zamiast naklejać i lakierować TADAM! Będą w maju jaja, z haftem richelieu. Teraz w ace, farba perłowa i relief biały.
Popełniłam też brąz matowy i złoto (już błyszczące :))
Turkus matowy i błyszczący błękit.
I takie to moje sobotnio - niedzielne decoupag'owanie.
Ale może teraz siądę i może się uda...
piątek, 11 maja 2012
Powrót do decoupage
Patrząc na mojego bloga trudno uwierzyć, że robię coś poza koralikami. Może dlatego, że to najświeższe hobby. Ale od tygodnia "chodzi" za mną decoupage. Ale się stęskniłam do naklejania, szlifowania, lakierowania. To moje poprzednio popełnione prace :) (żeby nie być gołosłownym :))
Teraz myślę o biało-czarnych rzeczach zrobionych transferem, o napisach w stylu francuskiego vintage. Nie mogę się doczekać soboty, ciekawe czy coś nie pokrzyżuje mi planów? Jak coś wyprodukuję pokażę :)
Oczywiście niezależnie powstają bransoletki i naszyjniki, ale już nawet zdjęć nie robię, bo jakoś za dużo sznurów rzymskich.
Teraz myślę o biało-czarnych rzeczach zrobionych transferem, o napisach w stylu francuskiego vintage. Nie mogę się doczekać soboty, ciekawe czy coś nie pokrzyżuje mi planów? Jak coś wyprodukuję pokażę :)
Oczywiście niezależnie powstają bransoletki i naszyjniki, ale już nawet zdjęć nie robię, bo jakoś za dużo sznurów rzymskich.
poniedziałek, 7 maja 2012
maj, majówka...
Maj - przedsmak wakacji. I tak wyjechaliśmy w piątek 27 IV po pracy, no może nie, bo o północy, do Chłapowa (ulubione miejsce majówkowe) na 5 dni!
Słońce pięknie świeciło, niebo błękitem raziło i 12 stopni Celsjusza, aaaaaaaaaa!!! Ubrani jak na sybir zachwycaliśmy się morzem, falami i wdychaliśmy jod. A morze tego roku piękne było...
Spacery kończyły się z końcem dnia. Jeszcze kilka zdjęć i do domu.
Nie żebym tylko leniuchowała i odpoczywała. Nawlekałam i dziergałam. Dwa sznury w trawie, są długie, długie do wiązania supełka :)
Wracając, oczywiście, spacer ulicą Długą w Gdańsku, bo nie wiadomo kiedy znowu pokonamy te ponad 500 km.
Odpoczęci z opalonymi twarzami (i tylko twarzami, bo ziąb okrutny) przybyliśmy do Puław, by do pracy na 7 pójść.
Ale było fajnie!!!
Słońce pięknie świeciło, niebo błękitem raziło i 12 stopni Celsjusza, aaaaaaaaaa!!! Ubrani jak na sybir zachwycaliśmy się morzem, falami i wdychaliśmy jod. A morze tego roku piękne było...
Spacery kończyły się z końcem dnia. Jeszcze kilka zdjęć i do domu.
Nie żebym tylko leniuchowała i odpoczywała. Nawlekałam i dziergałam. Dwa sznury w trawie, są długie, długie do wiązania supełka :)
Wracając, oczywiście, spacer ulicą Długą w Gdańsku, bo nie wiadomo kiedy znowu pokonamy te ponad 500 km.
Odpoczęci z opalonymi twarzami (i tylko twarzami, bo ziąb okrutny) przybyliśmy do Puław, by do pracy na 7 pójść.
Ale było fajnie!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)